poniedziałek, 23 czerwca 2014

Chapter 3

*Bradley*
W nocy nie mogłem spać cały czas myślałem o tej dziewczynie którą spotkałem. Nawet nie wiem jak ma na imię. Podniosłem się z łóżka. Było mi cholernie gorąco. Stałem przy otwartym oknie gapiąc się na nic. Rzuciłem się na łóżko. Włączyłem telewizję. Skakałem po kanałach, jak zawsze nic ciekawego. Do pokoju wparowałam moja siostra Natalie.
-Nie umiesz pukać do drzwi?!- zapytałem wściekły.
-Nie. Zamknij okno zimno tu.- powiedziała przymykając okno.
-Zostaw. Gorąco jest.- rzuciłem leniwie.
-To pewnie przez tę nową.- zaśmiała się siadając na parapet.
Podniosłem głowę do góry.
-Nie.- wysyczałem przez zęby.
-Widziałam jak wczoraj rozmawialiście.
-Ja jej nie znam.- powiedziałem krótko.
-Dziś masz okazje ją poznać.- rzuciła wychodząc.
Ja nigdzie nie idę, zostaje w domu. Po co mam tam iść. Ubrałem się w moją ulubioną bluzę „małpkę” i leniwie zszedłem do kuchni na śniadanie.
-A gdzie tata?- zapytałem szukając go w domu.
-Tu jestem moja małpeczko.- usłyszałem głos taty w korytarzu.
Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
-Ha.ha.ha…- zaśmiałem się sarkastycznie.
Coś przykuło moją uwagę. Było to coś co uwielbiam.
-Oo… ciacho.- wykrzyknąłem podbiegając do blatu kuchennego na którym stała szarlotka. Mama szybko odsunęła ją ode mnie.
-Ej…- rzuciłem ze zdziwieniem.
-Co ej, to nie dla ciebie.- powiedziałam mama przykrywając ciasto kawałkiem foli.
-A dla kogo?- zapytałem siadając do stołu.
-Dla nowych sąsiadów, Pani Lauren i Pana Michel’a Melrose. Po śniadaniu do nich idziemy i weź się przebierz jak ty wyglądasz?- powiedziała kładąc ciasto do lodówki.
-Mama ma rację. Nie rób siary pierwszego dnia.- zaśmiała się Natalie.
-Ha… żebyś wiedziała, że się nie przebiorę.- wszedłem na pierwszy stopień schodów. Moja siostra szybko podbiegła i złapała mnie za rękę.
-Założę się o 5 funtów, że ta dziewczyna cię wyśmieje.- powiedziała i wróciła na miejsce przy stole.
-Szykuj kasę.- rzuciłem. Co ta dziewczyna sobie o mnie pomyśli, że jestem jakiś nie pełno sprytny. Po jaką cholerę się zakładałem.
Wyszliśmy z domu, Natalie zaczęła mnie nagrywać już przed drzwiami. Założyłem kaptur na głowę.
-Oj nie chowaj się i tak wiemy, że to ty.- powiedziała próbując zdjąć mi kaptur.
-Odczep się.- rzuciłem wydzierając jej z ręki telefon.
Otworzyła nam właścicielka domu z tego co pamiętam to Pani Lauren.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz