czwartek, 26 czerwca 2014

Chapter 4

*Darcy*
Znosiłam ciężki karton z książkami który, został przez pomyłkę zaniesiony do mojego pokoju. Zadzwonił dzwonek do drzwi a ja stałam w połowie schodów z kartonem.
-Mamo otworzysz ?!- krzyknęłam poprawiając karton.
Wszystkie książki spadły na podłogę. Skomentowałam to głośnym krzykiem na cały dom „Kurwa”. W tym momencie zobaczyłam jak sąsiedzi wchodzą do przedpokoju. Zakryłam usta ze wstydu. Wszyscy patrzyli na mnie pewnie myśląc co za niewychowane dziecko. Niby taka pożarna a, tu proszę takie słownictwo.
Schyliłam się żeby pozbierać książki. Złapałam za jedną z nich. Ktoś chwycił ją za drugi koniec. Spojrzałam w górę, to ten sam chłopak który, znalazł mojego psiaka.
Kiedy go zobaczyłam próbowałam powstrzymać śmiech.
-Przepraszam.- wymruczałam odgarniając włosy za ucho.
-Wiem wyglądam idiotycznie.- powiedział puszczając książkę którą, nadal trzymaliśmy we dwoje.
-Może trochę.- pisnęłam cicho.
Wstałam i zaniosłam książki do jadalni i ustawiłam je na półce rozmawiając z chłopakiem. Przy okazji wyjaśnił mi dlaczego tak wygląda.
-Jeśli dobrze pamiętam to masz na imię Bradley.- spojrzałam na niego katem oka kładąc ostatnią książkę.
-Tak. A ty?- zapytał opierając się o framugę drzwi.
Mój tata zawołał nas. Odpowiedziałam mu cichym „Darcy” idąc w stronę salonu. Usiadłam na oparciu fotela obok taty.
Nasi rodzice rozmawiali o szkole do której miałam iść. Okazało się że, Bradley też, tam chodzi. Tata chłopaka wtrącił cos o wesołym miasteczku w naszym mieście.
-Idę dziś tam z kolegami. Jeśli państwo nie mają nic przeciwko Darcy mogłaby iść z nami?- zapytał Bradley moich rodziców. Spojrzałam na nich wzrokiem szczeniaka.
-Mogę iść ?- zapytałam nie pewnie.
Mama spojrzała na mnie jakbym już znała odpowiedź. Pewnie powie stanowcze „nie”. Uważa że, jestem jeszcze za młoda na nocne wychodzenie z domu. Poza tym powinnam się uczyć.
-Bądź w domu przed…- nie dokończyła bo, tata wszedł jej w zdanie.
-Bądź w domu nie za późno. Baw się dobrze i nie upij się za mocno.- powiedział tata łapiąc mnie za rękę.
-Przecież wiesz że, nie piję przed osiemnastką.- powiedziałam przytulając się do taty.
Pocałowałam go w jego lekko siwawą głowę i pobiegłam do pokoju ciągnąc za sobą Brad’a. Siedzieliśmy i gadaliśmy o znajomych chłopaka. Wspomniałam też trochę o Shanon. Po pół godziny Brad musiał już iść. Pożegnałam go przyjacielskim uściskiem. Usiadłam na łóżku przed szafą. Część ubrań zdążyłam schować jeszcze wczoraj do szafy ale, i tak większość jeszcze w kartonach. Wyrzuciłam wszystkie ubrana na łóżko. Buster schował się pod stertą szmat.
-Tornado tędy przeszło?- zapytał tata pokazując na bałagan w pokoju.
-Nie po prostu nie wiem w co się ubrać.- powiedziałam zabierając psu T-schirt z łba.
-Nie ważne jak się ubierzesz zawsze będziesz wyglądać ślicznie.- powiedział głaszcząc mnie po plecach.
-Oj nie we wszystkim.- powiedziałam.
-To ja ci nie przeszkadzam.- powiedział i wyszedł z pokoju.
Znalazłam biały, lekko poszarpany T-schirt z flagą USA i jeansowe spodenki z wysokim stanem. Poszłam do łazienki zrobić make-up; nałożyłam tusz do rzęs i trochę pudru bo, rodzice nie lubią kiedy mam na sobie za dużo tapety. W szufladzie znalazłam naszyjnik w kształcie serca który dostałam na urodziny od kuzynki która, mieszka w Szkocji. Na przedniej stronie była flaga Szkocji a, na drugiej „For You” . Założyłam go i zeszłam na dół.

1 komentarz: